Przyznaję, że stale zaglądam na Salon, bo coś mnie tu ciągnie - ani chybi uzależnienie.
Lekturę zaczynam i kończę na notkach zepchniętych na dół. Góra jakoś mnie nie rajcuje. Nie interesują mnie wiadomości agencyjne, bo mogę je znaleźć wszędzie, czasami przeczytam tekst znajomego blogera, choć bez zbytniej ekscytacji, bo i tak nie mogę go skomentować.
Dlaczego więc postanowiłam napisać tę notkę? Ano z czysto egoistycznych pobudek - chcę mieć pewność, że nie będę musiała tu zaglądać, że znajomi i świetni blogerzy przestaną zamieszczać merytoryczne uwagi na temat nowego Salonu, bo to jest typowe pisanie na Berdyczów. smutne na domiar, porażające bezsilnością i żalem.
Dajmy sobie spokój, Panie i Panowie. Zniszczono naszą społeczność, zmarnowano wieloletni dorobek wielu z Was i czas się z tym pogodzić.
To, co było już nie wróci. Nie dawajmy więc satysfakcji tym, którzy za to odpowiadają.
Komentarze